Takie tezy można wyczytać szperając w czeluściach Internetu i z takimi stwierdzeniami także regularnie się spotykamy. Co to w ogóle znaczy „zniszczy”? Wysadzi, rozpuści go, zatrze, rozszczelni, czy przepołowi na pół, jak magik w znanej sztuczce? A może silnik po prostu się zdematerializuje? Sprawdźmy zatem, czy z tym zniszczeniem to prawda i na co zwracać uwagę przy wyborze bezpiecznego produktu.
Przeczytajcie artykuł od deski do deski, bo na końcu czeka Was ekstremalny test płukanki i nagroda dla wytrwałych czytelników!
Płukanka, jak sama nazwa wskazuje, służy do płukania (oczyszczania) układu olejowego. Powinna to robić skutecznie, a przede wszystkim bezpiecznie. Jednak o bezpieczeństwie porozmawiamy później.
Takie pytanie stawia bardzo wiele osób. Kiedyś się nie płukało i było dobrze. To twierdzenie jest mocno na wyrost i nieaktualne. Tak dobrze nie było nawet kiedyś. Skąd niby wziął się mit powtarzany jak mantra, że nie kupuje się samochodu z przebiegiem większym niż 200000 km? A no właśnie stąd, że kiedyś silniki wymagały remontu już przy 200000 km, a potrafiły odmówić posłuszeństwa nawet przy połowie tego przebiegu. Zdarzały się oczywiście od tego wyjątki, które prawie doprowadziły do upadku największych producentów aut.
I tak i nie. Były takie czasy, które raczej nie wrócą, gdy producenci samochodów nie zakładali interwalu olejowego co 30000 km, a nawet i 50000 km jak ma to czasami miejsce w przypadku aut dostawczych. Ostatnio spotkaliśmy się z przypadkiem, gdzie producent zachwala wydłużenie okresu między przeglądami z 50000 km do 60000 km. Ma to dać dalsze 3% oszczędności w serwisowaniu. Może i tak będzie, jeśli zakładasz użytkowanie takiego pojazdu do pierwszej wymiany oleju. Bo realnie do drugiej może już ten silnik nie dotrwać (jak poszukacie informacji w Internecie to okaże się, że niektóre egzemplarze nie dojeżdżają nawet do pierwszej!).
Oczywiście głównie przez $. Nowe auta w dużej mierze sprzedają się jako floty, czy auta służbowe, gdzie obniżenie kosztów o 5-10-15% w skali kilkudziesięciu czy nawet kilkuset aut dają WYMIERNE oszczędności. Zwłaszcza, że tego właśnie oczekują użytkownicy. Koszt eksploatacji ma być jak najniższy.
Często spotykamy się z szefami serwisów ASO różnych marek, którzy opowiadają, jak trudno jest przekonać klienta do ustawienia zbieżności w aucie, wymiany klocków po 100000 km przebiegu, czy dolania płynu do spryskiwaczy. I nieważne czy to segment Premium czy auto dla „Kowalskiego”. Wszyscy szukają oszczędności.
Właściciel floty przewiduje, że po 3 latach ją wymieni na nową i obejdzie się bez kosztownych konsekwencji spowodowanych wydłużeniem interwału wymiany oleju do ekstremum. Co dalej się dzieje z takim autem? Kupi je w końcu „Kowalski”. I pół biedy, jeśli nowy właściciel jest świadomy problemu i od razu zadba nie tylko o to, żeby lakier był piękny i błyszczący (często wydając niemałe pieniądze na detailing), ale także o czystość „wewnętrzną” podzespołów auta. Może jeszcze nie będzie za późno!
podczas wymiany oleju aż 15 procent pozostaje w silniku. Wraz z olejem pozostają osady, np. w głowicy, chłodnicy oleju, na powierzchniach pokrywy zaworów i skrzyni korbowej, itd. Oznacza to, że po wymianie nowy olej zostanie natychmiast zanieczyszczony, ponieważ środki czyszczące rozpuszczają i absorbują najpierw pozostające w resztkach starego oleju osady. Z tego powodu zdolności oczyszczające nowego oleju są szybko zużywane, a następna jego wymiana powinna mieć miejsce jeszcze przed upływem ustalonego okresu.
Aby wprowadzić trochę humoru i rozluźnić atmosferę zobaczcie filmik o Marku i Zdzichu:
Zróbmy teraz przerwę. Zaparzcie sobie melisę, bo będzie jak w filmach Hitchcocka. Zaczęliśmy od trzęsienia ziemi, teraz napięcie będzie już tylko rosło.
Niestety nie. W nowoczesnych konstrukcjach mamy jeszcze kilka „smaczków”. Po pierwsze system „start/stop”, który „odcina” smarowanie w najlepszym ku temu momencie tj. podczas zatrzymania pojazdu, gdy silnik jest rozgrzany. To „znakomicie” wpływa na kondycję turbosprężarki. Niezmiernie ważne jest, aby efektywność układu olejowego w tym przypadku była na najwyższym poziomie. Czy zanieczyszczony układ z olejem pozbawionym od samego początku swoich właściwości z powodu wlania go do brudnego naczynia, którym jest silnik, może skutecznie zniwelować te ekstremalne warunki? Na to pytanie musicie sobie odpowiedzieć sami.
Jak wspominaliśmy wcześniej napięcie będzie już tylko rosło.
Coraz powszechniejsze staje się także stosowanie przez producentów samochodów systemów, które regulują ciśnienie oleju czy zmienne fazy rozrządu w zależności od warunków pracy. Jeśli poszperacie trochę w czeluściach Internetu, to znajdziecie o tym mnóstwo informacji. Nagminnie zdarza się, że zaworki tak samo jak smok olejowy mają siateczkową osłonę, która zapycha się i w najlepszym przypadku, jak przy sterowaniu zmiennymi fazami, powoduje niepoprawną pracę silnika i zaświecenie kontrolki check engine. W najgorszej sytuacji, która jednak zdarza się nie tak rzadko, uszkodzeniu ulega choćby turbosprężarka przez brak wystarczającego smarowania lub silnik się po prostu powoli „zaciera”.
Niestety nie mamy zbyt dobrych wiadomości. Niezależnie czy w silnikach benzynowych, wysokoprężnych, hybrydach, z wtryskiem pośrednim czy bezpośrednim, starym czy nowym, nagar który powstaje w procesie niepełnego spalania mieszanki paliwo-powietrznej powoduje przedmuchy do układu olejowego, a ten oprócz negatywnych konsekwencji dla samego smarowania silnika poprzez odpowietrzenie skrzyni korbowej zalepia EGR, kolektor ssący, zawory ssące, czujniki i zawory znajdujące się w dolocie itd. Negatywnie wpływa to także na stan zmiennej geometrii turbiny VTG, katalizatora, filtra cząstek stałych czy choćby prawidłowe działanie sond lambda.
Forté pomyślało już o tym dawno temu. Jednak samo zagadnienie zanieczyszczania układu olejowego jest traktowane przez branżę motoryzacyjną trochę po macoszemu. O zależnościach między poszczególnymi układami i „obiegu brudu” w silnikach spalinowych przeczytacie w oddzielnym artykule: https://www.forte-nwe.pl/obieg-brudu-w-silnikach-spalinowych-naczynia-polaczone-forte-polska
Na pewno bardziej niż stosując interwał olejowy 20, 30 czy nawet 60 tys. km. Niestety, jak pokazuje życiowe doświadczenie, nie do końca. Nawet przy częstej zmianie oleju pozostaje go w silniku ok 15%. Jak wspomnieliśmy wcześniej, wlewając czysty olej do brudnego „naczynia” nie można oczekiwać, że jego właściwości będą takie same jak w przypadku czystego układu. Z każdą kolejną wymianą nawet co 10 tys. ilość zanieczyszczeń zwiększa się i nawet częstsze interwały wymiany okazują się niewystarczające, aby zachować optymalne właściwości oleju.
Dochodzą do tego czynniki zewnętrzne wspomagające proces zanieczyszczania, jak miejski styl jazdy, jakość paliw, która wpływa na niepełne spalanie mieszanki paliwowo-powietrznej i zwiększanie się przedmuchów do oleju, nieprawidłowa samo regeneracja filtra cząstek stałych i rozrzedzenie oleju przez paliwo.
Proces blokowania pierścieni tłokowych (zwiększone przedmuchy gazów spalinowych)
Niekoniecznie. Nie jesteśmy na szczęście bezbronni. Kluczowa jest świadomość występowania problemu, a także wiedza mechaników i serwisów obsługujących Wasze auta. Jak to mówią w żargonie prawniczym: „nieświadomość prawa szkodzi” tak w tym przypadku nieświadomość problemu może doprowadzić do śmierci pacjenta. Dlatego weźcie sprawy także w swoje ręce.
„Płukanki są do włosów”
„Zaraz zaraz, przecież od tych płukanek to silnik podobno wybuchnie!”
„Kiedyś to było lepiej. Płukało się silnik naftą!”
„Po jej zastosowaniu silnik się rozszczelni!”
„Ten cały nagar zbierany od lat oderwie się i zapcha kanały olejowe i smok!”
Tego typu opinie głoszone są powszechnie!
I nie ma się co temu dziwić. Większość z nich wynika ze starych „dobrych” czasów i błędnych informacji przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Jest też część społeczeństwa odporna na wszelkie argumenty czy lubiąca dać upust swoim emocjom i po prostu wyżywająca się w komentarzach. Ich nie przekona NIKT ani NIC! I nie ma sensu tego robić! Ty bądź mądrzejszy!
Nafta to bardzo dobry i TANI środek czyszczący. Możecie wyczyścić silnik przy jej pomocy, ale na pewno nie podczas jego pracy. To znaczy możecie to zrobić na pracującym silniku, ale nie w pełni bezpieczny sposób. Jakie właściwości ma nafta? Myjące, konserwujące? Nie tylko. Także odtłuszczające. Co się z tym wiąże? Możliwość zmycia filmu olejowego z ruchomych części silnika. Powstaje wtedy w najlepszym przypadku smarowanie graniczne lub niestety suche tarcie. Jakie mogą być tego konsekwencje? Pozostawiam to Waszej wyobraźni. Zatem czyszczenie naftą będzie bezpieczne i skutecznie jeśli części zostaną zdemontowane.
Niebezpieczeństwo faktycznie jest wysokie. Jeśli macie mocno zanieczyszczony układ olejowy, to jest to tylko kwestia czasu, kiedy ta tykająca bomba WYBUCHNIE! Faktycznie wtedy spowoduje to zatarcie silnika czy choćby turbosprężarki (za przykład może tu posłużyć słynne już sitko na zasilaniu turbiny w silniku 1,6 hdi). Koszt regularnego (podczas każdego serwisu olejowego) użycia bezpiecznej, profesjonalnej płukanki jest znacznie niższy niż remont lub wymiana silnika. Ale jak głosi przysłowie: „Mądry Polak po szkodzie”.
Wręcz odwrotnie. Zanieczyszczenia zalegające w dużych ilościach potrafią narastać wokół uszczelek i je stopniowo „podważać”. Powoduje to minimalne nieprzyleganie uszczelnienia do powierzchni uszczelnianej i olej pod ciśnieniem zaczyna się sączyć. Usunięcie nagaru spowoduje doszczelnienie tego miejsca. Zalecamy także w silnikach, skrzyniach biegów, mostach etc. zastosowanie raz na 100000 km preparatu uelastyczniającego gumowe uszczelki Forté Seal Conditioner: https://www.forte-nwe.pl/produkty/uelastycznia-gumowe-uszczelki-w-silniku-seal-conditioner
Zachęcam do posłuchania wywiadu na temat oczyszczania układu olejowego:
Wszystkich korzyści nie jesteśmy w stanie tu wymienić, bo kto by to wszystko czytał, ale najważniejsze to:
Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest taka prosta. Na rynku dostępna jest spora liczba środków płuczących do układu olejowego. Rynek z roku na rok rośnie. Są produkty za kilka złotych (tak, dobrze czytacie: za kilka złotych) jaki i ponad 100 zł. Warto się zastanowić, czy cena ma tu znaczenie? W pewnym sensie na pewno tak. Warto zadać sobie pytanie, czy produkt za kilka złotych może być bezpieczny i skuteczny? Ile musi kosztować wyprodukowanie samej „esencji”, żeby doliczając koszty opakowania, konfekcjonowania, wahania kursu walut, pośredników, podatki itd. producent jeszcze zarobił na produkcie. O badaniach i rozwoju produktu nie wspominając.
To bardzo duża ilość wymagań postawionych produktowi, który średnio kosztuje kilkadziesiąt złotych. Nieprawdaż?
Pozwólcie zatem, że trochę Wam ułatwimy wybór i zasugerujemy zastosowanie naszego flagowego preparatu: Forté New Generation Motor Flush w skrócie NGMF.
Dlaczego zatem wybrać ten produkt a nie inny?
Odpowiedź jest bardzo prosta:
W celu udowodnienia bezpieczeństwa stosowania naszej płukanki New Generation Motor Flush zleciliśmy niezależne badanie laboratoryjne mieszaniny preparatu z olejem silnikowym. Wynika z niego, że ilość dodatków przeciwzużyciowych AW dla samego oleju oraz dla mieszaniny jest praktycznie taka sama. Ponadto znacznie wzrosła ilość dodatków przeciwzatarciowych EP, dzięki czemu nie ma ryzyka wystąpienia suchego tarcia po zastosowaniu naszej płukanki.
Forte- badanie laboratoryjne New Generation Motor Flush
Rekomendujemy także do świeżego oleju uzupełnienie naszej płukanki czyli Top End Treatment – https://www.forte-nwe.pl/produkty/czyszczenie-systemu-smarowania-top-end-treatment
Idealnie wpisuje się on w filozofię Forté, czyli podejście kompleksowe do procesu czyszczenia i konserwacji. Zapobiega powstawaniu przedmuchów do układu olejowego, zmniejsza zużycie oleju, poprawia jego skład itd.
Postanowiliśmy udowodnić Wam bezpieczeństwo stosowania płukanki New Generation Motor Flush. Obejrzyjcie materiał Video do końca, bo czeka Was tam obiecana NIESPODZIANKA.
Pamiętajcie: